XIII Konecki Maraton Rowerowy – czyli relacja niekompletna
Niekompletna, bo opisuje tylko jedn? tras?. Ponadto pisz?cy nie móg? zosta? na wieczornym ognisku ani na podsumowaniu Maratonu dzie? pó?niej.
Do rzeczy jednak. Maraton rozpocz?li?my w Skar?ysku i to bardzo wcze?nie, bo ju? o 5:02 pakuj?c rowery do poci?gu. Ju? po nieca?ej godzinie mogli?my zje?? ?niadanko przed siedzib? koneckiego PTTK w oczekiwaniu na otwarcie biura Maratonu.
Potem wype?nienie formalno?ci przed startem, wspólna fotografia
i rozje?d?amy si? na trasy. Tak swoj? drog? to Panowie ze zdj?cia mog? zawstydzi? m?odzie?. Wi?kszo?? wybiera najd?u?sz? tras?. Wymy?lam na szybko wymówk?: Wiecie ja musze zdj?cia robi?, potem jeszcze do Skar?yska wracam wiec tylko 70 km jad?. I wyje?d?amy wraz z Mirkiem na najkrótsz? tras?. W planach mamy zrobienie kilku zdj?? no i po?wi?cenie godzinki na zbieranie grzybów.
Pierwszy postój w St?porkowie. Potwierdzamy przejazd na karcie startowej piecz?tk? cukierni. I pysznym ciastkiem ponczowym. Nast?pny punkt trasy Odrow??. Warto zwróci? uwag? na pochodz?cy z XVI wieku, a przebudowany w XVII wieku ko?ció? pod wezwaniem ?wi?tych Jacka i Katarzyny z ciekaw? bramo-dzwonnic?.
Wyje?d?aj?c z Odrow??a, skuszony drogowskazem Niek?a? 5, zamiast jecha? do Morczkowa, trafiamy pod kaplic? Rozalii.
Dobrze, ?e kapliczka jest malownicza wiec zatrzyma?em si? ?eby zrobi? zdj?cie i mia?em czas na zorientowanie si?, ?e trzeba zagl?da? do mapy. Cofamy si? jakie? 500 m i wracamy na tras?. Mija nas jeden z uczestników- „Co? R?bn??e? si? na mapie?”. Sk?d- odpowiadam- ja tylko zdj?cie kapliczki chcia?em zrobi?. Przek?adam mapk? do kieszeni, ?eby nie da? nast?pnej plamy.
Po kilku minutach opuszczamy g?ówn? tras? i skr?camy do Mroczkowa. Trzeci raz w ci?gu dwóch tygodni mijam zabytkowy ko?ció? Mroczkowie. Tym razem zarz?dzam postój na fotografowanie. Drewniany ko?ció?
i dzwonnica
pochodz? z pocz?tku XIX wieku i nale?? do zespo?u Ko?cio?a Parafialnego pod wezwanie ?wi?tego Rocha w Mroczkowie.
Kolejno mijamy R?docin, Hut? i doje?d?amy do Niek?ania. Czas na kaw?. Zapytany tubylec dziwnie na nas popatrzy?, ale skierowa? w dobre miejsce. Niewielki sklep-kawiarenka otwarta zreszt? w tym roku b?dzie pewnie sta?y miejscem postoju podczas rowerowych wycieczek. Kawa dobra, a obs?uga przemi?a. Do kawy dostajemy ciacho gratis. Dodatkowo zaproszenie na w?asnej produkcji lody. Skorzystamy wkrótce. Mirek za?atwia st?pelek u So?tysa. Ma?y zgrzyt. Ze strony czterech podchmielonych m?odzie?ców, którzy zreszt? zostali pogonieni zaraz, s?ysz? wypowiedziane z wyra?nym obrzydzenie - Cykli?ci. Na szcz??cie byli?my we dwóch, a oni sami. Pomijaj?c tych m?odzianków przystanek w Niek?aniu bardzo milutki.
Nast?pny postój nad zalewem w Czarnieckiej Górze. Na sztucznie usypan? wysp? wchodzimy przez „niemal?e zwodzony most”.
Na wyspie jest miejsce na ognisko, sto?y i ?awki tak?e pod zadaszeniem i grill z cegie?.
No i kosze na ?mieci. Nad zalewami to niecz?ste. Nic tylko biwakowa?. Zagospodarowanie wyspy nie zaszkodzi?o przyrodzie. Ze wzgl?du na jej po?o?enie przy samej drodze nie gniazdowa?y tu ptaki i raczej nie bywa?y dzikie zwierz?ta. Nie by?o te? potrzeby wycinki drzew. Sam zalew niewielki, ale mi?y dla oka. Co wida? na za??czonym obrazku.
Tak, tak. Wiem. Mo?na by?o sobie odpu?ci? tych panów na zdj?ciu. By?oby ?adniejsze.
Z Czarnieckiej Góry trafiamy do Piek?a. A tak si? starali?my. Za kar? odstawiamy rowery z zamiarem godzinnego grzybobrania. Sko?czy?o si? na 15 minutach. W zupe?no?ci wystarczy?o. Pomimo, ?e Mirek nakaza? – Po co takie brzydkie? ?adne zbieraj. Takie z okr?g?ymi kapeluszami.
Pakujemy grzyby do sakwy i po kilkunastu minutach jeste?my w Sielpi. Na mecie jeszcze nikogo niema¬- stwierdzam z ca?? pewno?ci? w g?osie- Idziemy na placki po w?giersku.
W oczekiwaniu na obiadek, kolejny raz podczas Maratonu, stwierdzam, ?e jak organizator dostarcza mapy i opis trasy to warto go czyta?. I to najlepiej ze zrozumieniem. Na „mecie” nikogo nie by?o, bo META by?a gdzie indziej. Musz? popracowa? nad s?owem pisanym chyba.
Posileni trafiamy w ko?cu na met?. Kawka, s?odkie bu?eczki od Organizatora. Ognisko planowane na godzin? 20, medale, dyplomy i losowanie nagród jutro. Z ?alem odmawiamy uczestnictwa. Obaj musimy wraca? za chwil? do Skar?yska.
Czekaj?c na dekoracje mam czas na zabawy z aparatem. Do mety docieraj? kolejni uczestnicy.
Wreszcie oczekiwany moment.
Na tym niestety zako?czyli?my uczestnictwo w XIII Koneckim Maratonie Rowerowym. Czeka nas jeszcze peda?owanie do Skar?yska.
W XIII Koneckim Maratonie Rowerowym udzia? wzi??o 71 osób. W tym na trasie przeze mnie opisanej 28. Osób bardzo zadowolonych. Z pogody, wybranych malowniczych tras. I oczywi?cie ze ?wietnej, cho? na tym Maratonie to norma, organizacji.
Dzi?kuj?c dzia?aczom PTTK Ko?skie za udan? imprez? wpraszam si? na kolejne.
Opracowanie i foto: Nski Prawa autorskie © Skar?yski Wortal Turystyczny Wszystkie prawa zastrzeżone. Opublikowane: 2006-09-19 (15323 odsłon) [ Wróć ] |