Wielka tajemnica Emeryka.
Drogi czytelniku – zg??biaj?c wraz ze mn? tajemnic? intryguj?cej i zabytkowej figury w Nowej S?upi musisz pami?ta?, ?e wszystko co zosta?o tu zapisane, jest jedynie hipotez?, nie za? udokumentowan? i udowodnion? teori?. Ja, autor tego tekstu, nie mam ambicji spierania si? z naukowymi autorytetami, ani przekonywania lub udowadniania czegokolwiek... Pragn? podzieli? si? jedynie w?asnymi spostrze?eniami i przemy?leniami, które s? dalekie od oficjalnego, naukowego zabobonu...
Liczba udowodnionych teorii, które zosta?y pó?niej podwa?one jest ogromna. W ?rodowisku naukowym zdarzaj? si? równie? fa?szerstwa i tendencyjne interpretacje otrzymanych wyników bada?. Wyliczenie cho?by cz??ci takich przypadków wymaga?oby wydania oddzielnej broszury. Nie ma logicznych podstaw do bezkrytycznego przyjmowania ka?dej informacji opatrzonej etykietk? “naukowa”.
Tak jak to by?o przed wiekami, tak i teraz, przez szczyt ?ysej Góry przelewa si? ludzki strumie?, który dzi? osi?gn?? ju? rozmiar pot??nej Amazonki. Wspó?czesny turysta, uzbrojony najcz??ciej w kamer? video, gruby portfel i nowoczesn? wiedz? z grymasem pob?a?ania na twarzy przys?uchuje si? wynurzeniom przewodników, pod?wiadomie maj?c im za z?e, ?e nie migotaj? w trakcie przemieszczania i ?e nie s? kierowani jojstickiem. Wszystko to sprawia, ?e ?wiat w który wkroczyli b?dzie dla nich zamkni?ty a obrazy które dane im b?dzie ogl?da? pozostan? p?askie – jednowymiarowe. Tymczasem nawet niewielka próba niekonwencjonalnego my?lenia pozwala dostrzec pierwsz?, drug? a mo?e nawet i trzeci? warstw? znaczeniow? tej Ziemi – któr? bez w?tpienia wyczuwa? Stefan ?eromski, pisz?c o Puszczy Jod?owej jak o istocie wolnej, nale??cej jedynie do Boga...
Podejmijmy wi?c ten trud najwi?kszy, ci??szy od pracy w kopalni lub w kamienio?omach i wyzbywaj?c si? uprzedze?, stereotypów i zahamowa? – pomy?lmy.
W pobliskim Bodzentynie, przy p?n.-zach. naro?niku górnego rynku, trafimy na zabytkow? kolegiat?, fundowan? w latach 1440¸ 54 przez kardyna?a Zbigniewa Ole?nickiego. W kruchcie ko?cio?a znajdziemy bez trudu tablic? erekcyjn?, która bynajmniej nie jest jedyn? wspania?o?ci? tego obiektu. Nawet w powa?nych przewodnikach spotyka si? jej opis t?umacz?cy, ?e przedstawia ona fundatora wr?czaj?cego model {miniatur?} ?wi?tyni Matce Boskiej. Interpretacja taka jest wynikiem g??bokiego niezrozumienia istoty ca?ej sprawy, spowodowanego wysokim poziomem nowoczesnej wiedzy, któr? dysponowa? autor danego opisu.
Gdyby p?askorze?b? t? mog?a skomentowa? jaka? niepi?mienna staruszka z pobliskiej wsi – powiedzia?aby nam, ?e wielki pan Ole?nicki wr?cza ca?y ten ko?ció? { nie ?adn? miniatur? ! } Maryi i ?e od tej chwili jest on wy??cznie Jej w?asno?ci?. O paradoksie ! – to w?a?nie nasza niepi?mienna staruszka mia?aby racj? !
Wydawa? si? mo?e, ?e taka subtelna ró?nica { ?wi?tynia – czy jej model ?} nie ma w swej istocie szczególnego znaczenia. Zapewniam, ?e to tylko pozory... Ten sam mechanizm powoduje, ?e dla wspó?czesnego cz?owieka wiele przekazów z przesz?o?ci pozostaje nieczytelne, pomimo ?e dla dawnych “prymitywnych i prostych” ludzi by?y oczywiste. Spacerowicze odpoczywaj?cy w ?azienkach Królewskich w Warszawie, rzadko kiedy zastanawiaj? si? nad symbolicznym znaczeniem spotykanych tam rze?b i nad ich wzajemnymi relacjami. S? one powszechnie odbierane jedynie jako dekoracja.
Któ? zaprz?ta?by sobie g?ow? informacj?, ?e rze?ba umieszczona we wschodnim naro?niku po?udniowego tarasu Pa?acu Na Wodzie symbolizuje Wis??, a w zachodnim – rzek? Bug. Zatem Stanis?aw August Poniatowski spogl?daj?c ze swojego gabinetu na pi?trze, mia? przed oczami alegori? Ojczyzny. Tego typu przekazy utrwalane w ubieg?ych stuleciach a nawet tysi?cleciach bez u?ycia pisma nie s? niczym wyj?tkowym ani w ?azienkach, ani w Warszawie, ani w ca?ej Polsce i ?wiecie. Pod wzgl?dem symboliki wspomniana wcze?niej tablica erekcyjna z bodzenty?skiego ko?cio?a niewiele ró?ni si? od staro?ytnych egipskich przedstawie?, gdzie ?ona faraona by?a prawie zawsze mniejsza od swego boskiego ma??onka, jednak znacznie przewy?sza?a nawet najdostojniejszych poddanych. Nie mia?o to oczywi?cie nic wspólnego z rzeczywistym wzrostem ?ywych pierwowzorów. Podobnie relacje daj? si? odkry? na naszej tablicy erekcyjnej. Kl?cz?ca posta? kardyna?a Ole?nickiego trzyma skromny podarek – ?wi?tyni?. Nad wszystkim dominuje posta? tronuj?cej Matki Boskiej z Dzieci?tkiem. Jest to przekaz intuicyjny i tak stary jak sama ludzko??. Si?gnijmy dla przyk?adu a? do kr?gu kultury staro?ytnej Lewanty?skiego Pó?ksi??yca:
Stylizowane drzewo wraz z owocami jest tutaj odpowiednikiem wspó?czesnego poj?cia “ga??? wiedzy” { m?dro?? } a byk symbolizuje si?? witaln?, moc – zdolno?? przetrwania.
Ludy staro?ytne nie interpretowa?y tego i innych podobnych dzie? w kategoriach artystycznych. Rysunki i rze?by podobne do przedstawionego wy?ej, mia?y bardziej praktyczne i przyziemne zastosowanie. By?y one po prostu przekazem informacji – jednak nie w formie pisma, lecz znaku plastycznego. System ten ca?kiem nie?le funkcjonuje do dzisiaj, cho? nie zdajemy ju? sobie sprawy z jego genezy. Niepi?mienny przedszkolak z du?? ?atwo?ci? trafi do toalety, je?li tylko jego ukochana mama powie mu, ?e musi szuka? drzwi z rysunkiem ch?opczyka i unika? wej?? oznaczonych konturem dziewczynki. Gdy nasz ch?opczyk uro?nie, zacznie identyfikowa? nawet flagi i god?a pa?stwowe. Natomiast sztuka rozpoznawania herbów rodowych zaczyna by? ju? zabaw? przeznaczon? wy??cznie dla intelektualistów i doczeka?a si? nawet w?asnej nazwy... Pomimo wszystko mamy powszechn? sk?onno?? do traktowania swych przodków jako istot bardziej prymitywnych od nas samych, bo pozbawionych dost?pu do osi?gni?? wszechstronnej wspó?czesnej wiedzy. Mylimy si? strasznie – a nasza postawa jest arogancj? czystej wody ! Jak bardzo z?udna mo?e by? taka pewno?? siebie niech zilustruje poni?szy przyk?ad:
W Skar?ysku Kamiennej na ulicy Wiejskiej 4 mieszka?a w naszej, II po?owie XX wieku Katarzyna K?ys, niewiasta – wykopalisko. Z racji swoich upodoba? do d?ugich le?nych w?drówek { nawet w pó?nej staro?ci } przezywana by?a przez sw? wspó?lokatork? mianem “Le?ny zwirz”. Bogobojna owa niewiasta by?a osob? niepi?mienn?. Ponadto – co nie do wiary – w ?aden sposób nie da?a sobie wyt?umaczy?, ?e ziemia jest kul? i ?e Amerykanie ju? kilka lat temu wyl?dowali na ksi??ycu. W jej poj?ciu niebo znajdowa?o si? tu? nad chmurami a o pogodzie decydowali P?anetnicy.
{Byt niematerialny z ludowej mitologii o pewnych atrybutach bosko?ci. Relikt wierze? przedchrze?cija?skich.}
?wiat tej z gruntu dobrej i porz?dnej kobiety opisywa?y poj?cia ?ywcem wyj?te ze ?redniowiecza. Wed?ug wspó?czesnych kryteriów oceny by?a wi?c jednostk? nader prymitywn?. Ze swych d?ugich le?nych w?drówek przynosi?a cz?sto du?e kosze grzybów. Wiedz? o nich { i o le?nym ?rodowisku } odziedziczy?a po swych jeszcze bardziej prymitywnych wiejskich przodkach. W?ród ró?nych rodzajów grzybów z koszyka Cioci Kasi – “Le?nego zwirza” znale?? mo?na by?o jeden gatunek szczególny, nazywany Solonk?. Grzyb ten mia? dla mnie zawsze wygl?d identyczny z bia?ym muchomorem. W jego rozpoznawaniu “Le?ny zwirz” by? prawdziwym autorytetem. Nikt w ca?ej rodzinie { ze mn? w??cznie } nie ?mia? go spo?y? bez “ekspertyzy” Cioci Kasi. Smakowa? wybornie i by? przez ca?? rodzin? konsumowany z apetytem w du?ych ilo?ciach – co nieraz wprawia?o w ogromne zdumienie przypadkowych postronnych obserwatorów. Nale?y przy tym stanowczo zaznaczy?, ?e by? on przyrz?dzany w sposób identyczny jak wszystkie pozosta?e a najcz??ciej wprost razem z innymi grzybami. Niestety, “Le?ny zwirz” zabra? ze sob? do grobu sztuk? rozpoznawania tej nietruj?cej odmiany bia?ego muchomora. Jest mo?liwe, ?e dzi? nawet autorytety ze stacji badawczej na ?wi?tym Krzy?u nie interesuj? si? takim gatunkiem grzyba. Có? za strata ciekawej informacji – pochodz?cej { zwró?my uwag? } od bardzo prymitywnej niewiasty... A mo?e to my nie jeste?my a? tak bardzo wspaniali ? Skoro zwyk?a wie?niaczka posiada?a tak? umiej?tno??, jak?? wiedz? mogli dysponowa? Benedyktyni z klasztoru na ?w. Krzy?u. Jak oceni?, ile cennej wiedzy mog?o by? zawarte w r?cznie przepisywanym a obecnie rozproszonym, zniszczonym i zaginionym ksi?gozbiorze klasztornym. Wszak ci pracowici zakonnicy specjalizowali si? tak?e w fabrykowaniu lekarstw, a na legendarne bogactwo klasztoru sk?ada?y si? równie? cenne wota z wdzi?czno?ci? ofiarowane przez ozdrowie?ców.
Zwyk?a szara rzeczywisto?? mo?e okaza? si? bardziej fantastyczna od modnych obecnie powie?ci “fantasy” – trzeba jednak zdoby? si? na rzecz najtrudniejsz? – nie lekcewa?y? codzienno?ci. Do tego typu codziennych – niecodziennych zjawisk nale?y brzydka i nieciekawa figura ?w. Emeryka, nazywana s?usznie Pielgrzymem. Dopóki kieruj?c si? nowoczesn? naukow? metodologi?, skupia? b?dziemy ca?y potencja? badawczy na samej figurze, pozostanie ona milcz?ca i zimna jak g?az. Je?li jednak wyzbywaj?c si? uprzedze?, spojrzymy na ni? w szerszym kontek?cie – odkryjemy przekaz zadziwiaj?cy i niesamowity w swej oczywisto?ci.
S?dz?c z opisów pochodz?cych z przesz?o?ci, kiedy szczegó?y rze?by nie by?y zatarte w obecnym stopniu, Pielgrzym odziany by? w szaty podobne do zakonnych. Pod Jego prawym ramieniem mo?na odkry? ?lady podr?cznej torby podró?nej. Kl?cz?c, sk?ada? przed sob? d?onie w modlitewnym ge?cie. W?tpliwe jest zatem, by figura Pielgrzyma pochodzi?a z czasów przedchrze?cija?skich. Ca?a posta? jednoznacznie okre?la dwa kierunki:
1. Do miejsca kultu na szczycie ?ysej Góry.
2. Ku pobliskiej dolinie – gdzie dawne miejscowo?ci Stary i Nowy S?up, obecnie zwane Star? i Now? S?upi?.
Kierunek 2 wydawa? si? mo?e z pozoru wydumany – bo utworzony na zasadzie przeciwie?stwa. By?aby to bez w?tpienia zupe?na racja, gdyby nie pewien drobny szczegó?. W?druj?c w dó? drog?, która tu niew?tpliwie istnia?a od bardzo dawna, dotrzemy w okolice innej ciekawej figury. Materia? z którego zosta?a wykonana, jej rozmiary oraz “d?uto” zdradzaj?, ?e wysz?a ona spod r?k tego samego “artysty”. Wyraz “artysty” napisa?em w cudzys?owie dla przypomnienia faktu, ?e tylko my wspó?cze?ni mamy maniakaln? sk?onno?? do rozpatrywania wszystkiego w kategoriach estetycznych – zapominaj?c o praktycznej funkcji dawnych dzie?. Figur? t? mo?na odnale?? po wewn?trznej stronie muru otaczaj?cego ko?ció? parafialny w Nowej S?upi. Przedstawia ona dojrza?? niewiast? o kszta?tach ukrytych pod obszern? szat?. Jej r?ce z?o?one s? do modlitwy – podobnie jak r?ce Emeryka. G?ow? przykrywa korona o kszta?cie zastrze?onym dla stanu duchownego.
Korona zwie?czona owalnie { zamkni?ta pa??kowato od góry } – w odró?nieniu od symbolu w?adzy ?wieckiej { królewskiej } jakim jest korona o zwie?czeniu otwartym { ostrym }.
Ca?a Jej posta? emanuje spokojem i bezruchem. Jest oczywiste, ?e rze?ba jest starsza od muru w który zosta?a wkomponowana i wysoce prawdopodobne, ?e pierwotnie ustawiona by?a w nieco innym miejscu. Przynale?y ona jednak do doliny w której rozlokowa?o si? miasto – w odró?nieniu od Pielgrzyma, który odwróci? si? od tego miejsca plecami {!!!} i zdaje si? pod??a? { szata pos?gu wlecze si? po ziemi } ku sanktuarium na szczycie.
Postawmy si? zatem w sytuacji p?tnika, który dotar? w okolice figury ?w. Emeryka. Mamy do wyboru dwie drogi:
1. Ku dolinie, gdzie w pobliskim miasteczku mo?emy zaspokoi? wszelkie potrzeby swego cia?a { gospoda } i ducha { ko?ció? }.
2. Trudn? drog? ku szczytowi i sanktuarium.
Któr? z tych dróg wybierzemy zale?e? b?dzie wy??cznie od nas samych.
Odkrywamy zatem pierwsz? warstw? znaczeniow? Pielgrzyma. To jest drogowskaz – mo?e troch? inaczej wykonany, ale spe?niaj?cy identyczn? funkcj? jak wspó?czesne drogowskazy informuj?ce: w lewo – do Warszawy, w prawo – do Krakowa. Przy porównaniu jako?ci obu typów drogowskazów zdecydowanie wygrywa ?w. Emeryk. Dzia?a skutecznie nawet wówczas, gdy podró?nik jest niepi?mienny ! Nawet osoby o przeci?tnej wra?liwo?ci zauwa?? jednak natychmiast podtekst zawarty w sytuacji w?drowca, który tu dotar?.
Druga warstwa znaczeniowa jest do?? wyrazista dzi?ki obecno?ci kamiennej Baby, która “panuje” w dolinie. P?tnik id?cy w Jej kierunku d??y ku temu co cielesne, przyjemne i grzeszne. Kieruje si? ku zaspokojeniu ??dz w?asnego cia?a w pobliskim miasteczku { gospodzie }. Mo?e tam równie? oczekiwa? pociechy duchowej – takiej, jaka z za?o?enia ma by? dost?pna zwyk?emu ?miertelnikowi. Czeka go droga krótka i nie wymagaj?ca wielkiego wysi?ku. Kierunek przeciwny, b?d?cy dok?adnym zaprzeczeniem drogi w dó?, prowadzi ku ?wi?to?ci. W tym kontek?cie figura Pielgrzyma nosi wszelkie znamiona duszy ludzkiej, która tym bardziej oddala si? od spraw cia?a im bli?ej przyst?pi do Boga. Nie istnieje mo?liwo?? zamiany miejsc ustawienia obu pos?gów. ?w. Emeryk sta?by si? wtedy symbolem blu?nierstwa i supremacji kobieco?ci. Tak oto stykamy si? z zapisem ideologii ?redniowiecza, bez konieczno?ci pos?ugiwania si? wiedz? nabyt? w ci?gu wielu lat ?mudnej edukacji. Poznajemy j? ?atwo i odruchowo, w sposób który powoduje, ?e zapada ona w najg??bsze pok?ady naszej pod?wiadomo?ci. Emeryk udzieli? nam zatem lekcji takiej samej, jakiej udziela? przed wiekami ka?demu przechodniowi – nawet prostemu ch?opu.
Istnieje i trzecia warstwa znaczeniowa tego niesamowitego pos?gu. Nie jest ona jednak tak ?atwa do zrozumienia jak dwie poprzednie. Wymaga bowiem pewnej znajomo?ci Pisma ?wi?tego, co nawet dzi?, w czasach gdy wszyscy posiedli umiej?tno?? czytania – nale?y do rzadko?ci. Nie pozostaje zatem nic innego, jak zacytowa? przynajmniej jeden z odpowiednich fragmentów:
“Stworzy? tedy Bóg cz?owieka (...) m??czyzn? i niewiast? stworzy? je.” – { 1 Moj. rozdz. I werset 27}
Dzi?ki interpretacji pochodz?cej wprost z katolickiego programu telewizyjnego “S?owo na niedziel?” wiemy, ?e ?wi?ty Emeryk to zaledwie po?owa cz?owieka. Drug? jego po?ow? stanowi kamienna Baba z Nowej S?upi. Wszak Bóg stworzy? jednego cz?owieka – m??czyzn? i niewiast? ! I tak oto, to co do tej pory wydawa?o si? proste i banalne, ukazuje sw? niesamowit? i fantastyczn? twarz. Pielgrzym i Baba staj? si? symbolami podwójnej natury cz?owieka – jego ?wiadomo?ci i pod?wiadomo?ci. Czy?by poj?cia którymi szafuje wspó?czesna psychologia znane by?y ju? we wczesnym ?redniowieczu ? Odpowied? wydaje si? twierdz?ca i cho? na takie rozwarstwienie natury ludzkiej u?ywano innych okre?le? – bez w?tpienia znano je doskonale. Wiedziano zatem, ?e pierwotne ludzkie instynkty w?a?ciwie nie ró?ni? si? od instynktów zwierz?cych. Zdawano sobie równie? spraw?, ?e ta cz??? dzie?a Stwórcy pozostaje praktycznie niezmienna i jest fundamentem naszej cielesno?ci. Tote? Baba z Nowej S?upi zosta?a przedstawiona w pozycji statycznej. Wiedziano, ?e instynkty te s? automatyczne i inicjowane poza nasz? ?wiadomo?ci?, która mo?e podejmowa? dzia?ania w kierunku ich pe?nego zaspokojenia { droga w dó? od figury Pielgrzyma }, lub przeciwnie – próbowa? je okie?zna? { droga w gór? ku ?wi?tokrzyskiemu Sanktuarium }. A có? z nasz? ?wiadomo?ci? symbolizowan? przez figur? ?w. Emeryka. Bez w?tpienia nie jest tak nieruchoma jak Baba i uwidacznia d??no?? do podnoszenia si? na wy?szy poziom. Czym zatem jest wzrastaj?cy poziom ?wiadomo?ci ? Przecie? nie jest to nic innego jak proces poznawczy, d??no?? do ogarniania coraz wi?kszych horyzontów { droga w gór? } i zbli?ania si? do ?ród?a prawdy i wiedzy. Có? si? stanie w chwili, w której ludzko?? zdob?dzie ca?? wiedz? mo?liw? do zdobycia i dane jej b?dzie dowolnie czerpa? ze ?ród?a prawdy ? B?dzie to stan w którym ju? nic nie b?dzie do zrobienia i znikn? wszelkie cele. Nast?pi chyba koniec ?wiata... Ca?a pociecha w tym, ?e proces ten post?puje niezmiernie powoli – rzek?by? w tempie jednego ziarnka piasku lub maku rocznie... W tempie takim, w jakim zgodnie z legend? figura ?w. Emeryka porusza si? ku szczytowi co roku...
Mo?liwe, ?e wszystko co zosta?o tu opisane to tylko suma zbiegów okoliczno?ci. Czy nie jest ich jednak zbyt wiele ? Czy takie nagromadzenie zbiegów okoliczno?ci mo?e by? zbiegiem okoliczno?ci ? Doprawdy – trudno wykluczy? jak?kolwiek ewentualno??. Spróbujmy zatem zsyntetyzowa? nasze przemy?lenia na wykresie:
Ilu? turystów zdaje sobie spraw?, i? wspinaj?c si? Drog? Królewsk? do klasztoru na ?w. Krzy?u odbywa sw? w?drówk? a? w trzech wymiarach, z których tylko jeden jest wymiarem geometrycznym ? Czy upad?szy na kolana przed relikwi? Krzy?a ?wi?tego i odmówiwszy krótk? modlitw? przed obrazem Trójcy Przenaj?wi?tszej mamy prawo odczu? cho?by najmniejsze uczucie spe?nienia ? Spójrzmy na zwie?czenie ambony usytuowanej na prawo od prezbiterium. Oto figura Jana Chrzciciela wo?aj?cego na puszczy... Dlaczego w?a?nie ?w. Jan a nie np. ?w. Benedykt - parton tego? klasztoru {?!} wyci?ga ku nam r?k? z wysoko?ci ? Co chce nam powiedzie? ?
Nie otrzymamy odpowiedzi na ?adne z tych pyta?, dopóki nie zdamy sobie sprawy, co oznacza “wo?anie na puszczy”. Nieporozumienie spowodowane jest sposobem przek?adu na nasz j?zyk tekstów biblijnych i zosta?o skorygowane przez Benedyktynów Tynieckich w Biblii Tysi?clecia z 1971r. Oznacza ono zatem tyle, co wo?anie na pustyni - czyli w pustk?. Zatem ?w. Jan Chrzciciel mówi do ludzi ?wi?te s?owa – ale nie wszyscy chc? Go s?ucha?... Jego obecno?? nad g?ow? wyg?aszaj?cego kazanie zakonnika, ma przypomina? uczestnikom mszy ?wi?tej, ?e wypowiadane st?d s?owa maj? dociera? do serc i umys?ów, a nie przechodzi? mimo uszu.
Ilu? ?wiat?ych ludzi znajdowa?o si? po wielokro? w sytuacji ?w. Jana ? Wspomnijmy na Kopernika, który swe rewolucyjne dzie?o d?ugi czas trzyma? w ukryciu przed ?wiatem, zdaj?c sobie doskonale spraw? z reakcji uznanych autorytetów na oczywist? prawd?. Jak wiele min??o czasu od chwili, w której autorytety naukowe pokpiwa?y sobie z prof. Sedlaka i jego teorii o ?yciu krzemowym, zrodzonej w?a?nie tu – na ?w. Krzy?u ? Zatem i ty drogi turysto nie b?d? niedowiarkiem. Je?li przewodnik mówi Ci, ?e Pielgrzym jest cz?owiekiem zakl?tym w kamie? – uwierz mu, bo to niezwykle prawdziwa legenda... ?wiat którego próg przest?pi?e? odwiedzaj?c Ziemi? ?wi?tokrzysk? jest bardziej fantastyczny od filmów o kosmitach. Je?li jeste? typowym dzieckiem nerwowej ery informatycznej, podziel? si? z Tob? zagadk? odkryt? w trakcie zwiedzania tutejszych ?wi?ty?. Jej tre?? stanowi? s?owa z Ewangelii ?w. Jana:
“Na pocz?tku by?o S?owo, a ono S?owo by?o u Boga, a Bogiem by?o ono S?owo”
S?owo jest informacj? przekazywan? pomi?dzy lud?mi. W dawnych czasach nie istnia?o poj?cie “informacja”, lecz co oznacza s?owo “s?owo” wiedzia? ka?dy. Wielka to strata, ?e nie ma ju? telewizyjnych programów “S?owo na niedziel?”. Mo?e w nich znalaz?bym odpowied?, czy zast?pienie wyrazu “S?owo” s?owem “Informacja” jest w?a?ciwe... Wnioski by?yby niezwykle interesuj?ce – wystarczy jeszcze raz spojrze? na wykres.
Za??czam turystyczne pozdrowienie
Krzysztof Majcher
Informacje pochodz? ze strony:
www.klub.chip.pl/sabat/
Opracowa?: Krzysztof Majcher Prawa autorskie © Skar?yski Wortal Turystyczny Wszystkie prawa zastrzeżone. Opublikowane: 2006-06-16 (12920 odsłon) [ Wróć ] |